Pierwszy wpis. Testowy w zasadzie.
Typem bloggera nie jestem, więc będzie skrótowo.
Mamy nową siedzibę. Jest jasna i nie śmierdzi stęchlizną. Farbą trochę, ale to przejdzie.
Na razie jest chłodno, więc wiatraka nie trzeba.
Kuchnia jest jeszcze w stanie surowym i brakuje w niej zlewu, ale toalety są obok, więc może, moze…
Mamy salkę konferencyjną służącą do celów… konferencyjnych.
W naszym pomieszczeniu jest fajnie.
Przy okazji – zapotrzebowanie na listwę zasilającą, najlepiej 8 gniazd. Ewentualnie porządne grube kable i gniazdka, to się coś zmontuje.
Stoliczek na czajnik.
I białą ścienną tablicę. Dużą. Co prawda jak będzie, to znudzimy się nią po miesiącu, i zapewne wyrośnie na niej drzewko planów, ale póki co marnujemy papier.
A właśnie. Biały brulion A4 i kolorowe długopisy i ołówki. I żółte karteczki.
Nikt ich nigdy nie czyta, ale jak ktoś wejdzie, to wygląda, jak by się tu pracowało 😛
Chyba tyle.
Dług senny na poziomie 4 godzin, dług firmowy na 12.
Over and out.